Na mistrzostwach kolbuszowski zespół ratowników reprezentowali Damian Marut - kierownik drużyny, Bartłomiej Śliwa oraz Rafał Skiba, a czuwała nad nimi lek. med. Monika Gołębiowska, szefowa kolbuszowskich ratowników.
- Przepustką do wzięcia udziału w ogólnopolskich mistrzostwach był wysoki wynik osiągnięty podczas wiosennych eliminacji, które odbyły się w Serwach w powiecie augustowskim. Kolbuszowscy ratownicy wywalczyli wtedy pierwsze miejsce - wyjaśnia Barbara Żarkowska ze Starostwa Powiatowego w Kolbuszowej.
Jak udało im się wywalczyć drugie wicemistrzostwo Polski? - Ciężką pracą. Poświęcali niemal każdą wolną chwilę, by przygotować się do wrześniowych mistrzostw. Często ćwiczyli po pracy. Chcieli znaleźć się w dziesiątce najlepszych drużyn z całej Polski - podkreśla Żarkowska.
Jednocześnie dodaje, że wyżej mierzyła ich szefowa. Chciała, żeby byli na podium. I udało się. W sumie w mistrzostwach, które odbyły się kilka dni temu, udział wzięły 44 zespoły ratownictwa medycznego z całej Polski. - W większości były to duże stacje, reprezentowane przez kilka załóg. W tym gronie znaleźli się m.in. ratownicy z Krakowa, Warszawy, Wrocławia, Torunia czy Suwałk. Podkarpacie reprezentowane było tylko przez jedną jednostkę, bo z naszego województwa do mistrzostw Polski zakwalifikował się tylko nasz zespół - mówi lek. Monika Gołębiowska.
Dodaje, że ratownicy mieli do wykonania siedem zadań praktycznych oraz jedno teoretyczne. - Najbardziej zaskakującą konkurencją było zadanie nazwane przez organizatorów „Puzzle”. Do mężczyzny, który prowadził pokaz, zadzwoniła żona, bo ich kilkumiesięczne dziecko się zachłysnęło i nie oddycha. Przekazał mi słuchawkę z prośbą o instruowanie jego żony, jak ma się zachować, aby pomóc dziecku. Gdy ja próbowałem porozumieć się z bardzo zdenerwowaną kobietą, wtedy ten mężczyzna zasłabł. Okazało się, że ma zawał serca - opowiada Damian Marut.
- I cała trudność polegała na tym, że w ciągu kilku sekund nasz zespół został podzielony. Ja pomagałem matce i dziecku przez telefon, w tym czasie moi koledzy udzielali pomocy potrzebującemu mężczyźnie - dodaje ratownik.
Najtrudniejszym jednak zadaniem, wymagającym najwięcej wysiłku oraz koncentracji była symulacja ataku terrorystycznego na jedno z łódzkich liceów. Monika Gołębiowska podkreśla, że organizacja mistrzostw i przygotowanie poszczególnych konkurencji było wzorowe.
- Poziom był bardzo wysoki. Zadania, z jakimi przyszło zmierzyć się startującym zespołom były z życia wzięte. Każde z nich łączyło w sobie kilka zdarzeń. Wysokie miejsce mojej drużyny nie oznacza, że ratownicy spoczną na laurach. Zawsze po zawodach prosimy o karty ocen. Następnie je analizujemy i zastanawiamy się, co jeszcze można usprawnić, aby jak najlepiej wykonywać naszą pracę na rzecz naszych pacjentów - dodaje szefowa kolbuszowskich ratowników.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?